»
Rejestracja
»
Szukaj
»
Profil
»
FAQ
»
Użytkownicy
»
Grupy
»
Galerie
»
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
»
Zaloguj
Forum Forum czytelników książek i pisarzy Strona Główna
->
Nasze początki
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
SPRAWY ORGANIZACYJNE
----------------
Regulamin
Ogłoszenia
Wasze propozycje
NASZE DZIEŁA PISANE
----------------
Fantastyka
Harry Potter-owe opowieści
Życie współczesne
Opowieści z nutką historii
Pirackie dzieniki
Nasze początki
Poezja
Proza
BIBLIOTEKA
----------------
Pisarze
Powieści
1000 Najlepszych książek
Pomoc
----------------
Ortografia
Interpunkcja
NASZE TEMATY
----------------
O nas
Hyde Park
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Tianse
Wysłany: Czw 22:42, 18 Lip 2013
Temat postu:
Jak na ten wiek, to bardzo ładnie
Hilsim
Wysłany: Czw 12:59, 23 Sie 2007
Temat postu:
Świetne
Powiem ci szczerze, że jak na 10-latka to jest naprawdę dobre.
Szczególnie zakończenie mi się podobało. Tym bardziej, iż ostatnio znajdowałam się w podobnym stanie, sądzę jednak, że robiłam większe głupoty^^
Saint Lilith
Wysłany: Czw 18:03, 16 Sie 2007
Temat postu: Wspólne dzieło
Mam zaszczyt przedstawić Wam wspólne dzieło moje i mojego młodszego braciszka. Ja miałam wtedy dziesięć lat i wszystko spisywałam, on miał sześć i dorzucał pomysły.
(Brakuje bodajże jednego akapitu, ale to było coś w stylu "Żyli długo i szczęśliwie")
Radzę usiąść
"Marek i jego gwarek"
W pewnej niewielkiej miejscowości mieszkał chłopiec o imieniu Marek.
Pewnego dnia, tak jak zwykle, zrobił sobie herbatę i wziął się do lekcji. Właśnie próbował rozwiązać bardzo trudne zadanie z matematyki, gdy nagle usłyszał trzepot skrzydeł i... na jego biurku przycupnął czarny ptak podobny do szpaka. Przedreptał szybko kilka kroków, wsadził dziób do filiżanki z herbatą, siorbnął głośno i zaskrzeczał:
- „Halou?”
Przerażony Marek zaczął krzyczeć, a ptaszek z żółtą naroślą na łebku mu zawtórował. Na
te krzyki do pokoju wpadła mama chłopca.
- Co tu się dzieje? Skąd tu się wziął ten gwarek?
- Mamusiu, on sam tu wleciał. Mamusiu, ratuj!
Po chwili ptak zaczął przedrzeźniać Marka i skubać okładkę podręcznika. Tego mama chłopca nie wytrzymała. Poszła do piwnicy i zabrała stamtąd starą klatkę. Kiedy tylko weszła do pokoju syna, prawie natychmiast złapała gwarka i wcisnęła go do klatki. Rozbójnik, jakby nigdy nic, zaczął czyścić pióra, a Marek napełnił pojemniczki na jedzenie i wodę. Wstawił mu też miskę z wodą aby ptak mógł się kąpać.
Chłopiec, gdy tylko wracał ze szkoły, pędził do klatki i rozmawiał z nowym kolegą, a tymczasem jego tata rozwieszał ogłoszenia informujące o znalezieniu gwarka. A ponieważ w ciągu dwóch tygodni nikt się nie zgłaszał, ptaszek został już na dobre w domu, do którego wleciał przez otwarte okno.
Kilkanaście dni później Bonzo, bo tak ptaka nazwał Marek, był już zupełnie oswojony. Nauczył się nie gadać bez potrzeby, co bardzo ucieszyło chłopca i jego rodziców, a także nie wyłazić w nocy z klatki po to, by wyjadać zapasy słodyczy swojego właściciela.
Mama bardzo dziwiła się, że ten śmieszny ptak mówi lepiej od jej syna, a nawet pomaga mu odrabiać prace domowe. Całymi dniami dzwoniła do znajomych w tej dość osobliwej sprawie, a tymczasem Marek i jego gwarek chodzili razem na spacery.
Właśnie podczas jednego z takich spacerów po lesie dwojga towarzyszy zaskoczył deszcz.
Zanim zdołali się schronić w domu, obydwoje przemokli do suchej nitki. Pomimo natychmiastowej pomocy mamy, Marek przeziębił się i musiał leżeć w łóżku. Tata kupił mu syrop na kaszel, a chłopiec przyrzekł, że będzie go pił codziennie bez pomocy (zawsze rodzice podawali mu wszelkie obrzydliwe syropy doustnie, ale teraz dostał wyjątkowo smaczny, więc nie próbował się bronić).
Następnego ranka Marek, zaraz po śniadaniu, wypił porządny łyk syropu i zasnął. Tymczasem Bonzo zaczął się nudzić. Dziobem otworzył klatkę i wybrał się na spacer po pokoju. Natrafiwszy na otwartą butelkę z lekiem wsadził dziób do środka. Jak zrobił to, że wypił wszystko, pozostanie już chyba jego tajemnicą. Po chwili gwarek zatoczył się i spadł z nocnej szafki na łóżko, gdzie drzemał jego kolega, i zasnął.
Marka obudziło chrapanie. Otworzył oczy i zobaczył, że obok, na poduszce, śpi na plecach czarne ptaszysko, którego „warczenie” postawiło go na nogi.
- Bonzo? Bonzo! Bonzuniu – chłopak zaczął potrząsać gwarkiem - obudź się!
- „Aaaa! Ratunku! Pomocy... Yp!” – ptak zaczął się drzeć wniebogłosy, ale zaczęła
przeszkadzać mu czkawka, która zaniepokoiła jego właściciela. Zawołał rodziców, którzy jednogłośnie stwierdzili, że jest pijany. Mama przeczytała skład syropu i zaczęła się śmiać:
- Co za historia! „Uwaga! Zawiera alkohol” On upił się syropem!
- Ale... Bonzo! Co ci strzeliło do głowy?! – zapiszczał Marek.
- „Na lewo most, na prawo most... Yp!”– gwarek zaczął podśpiewywać – „A środkiem Wisła płynie! Yp! Tra la la... Yp! La, la, la, tra la... Yp! Yp!”
Rodzice patrzyli na siebie przez chwilę bardzo poważnym wzrokiem i nagle, jednocześnie, wybuchnęli śmiechem.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Bright
free theme by
spleen stylerbb.net & programosy.pl
Regulamin